Częściowo winna jest Octavia RS.
Dopiero dziś, dzień po oddaniu Skody, zdałem sobie sprawę, że jednak lubię zmieniać biegi samemu. Cała sytuacja miała miejsce koło godzinny 13.00. Jechałem swoją wysłużoną Czarną Perłą, jak mam w zwyczaju nazywać swojego Fiata Bravo, i zacząłem się zastanawiać, dlaczego 15-minutowa podróż po mieście sprawiła mi zdecydowanie więcej radości, niż cały tydzień z dynamiczną, pojemną i mającą strzelać z wydechu (spore rozczarowanie, ale o tym później), ogólnie najbardziej sportową Skodą jaką możecie kupić z homologacją drogową.
Słuchanie klekotania silnika 1.6 JTD, żeby zmienić biegi w przedziale 2-2,5 tysiąca obrotów na minutę i samodzielne meczenie się z bardzo twardym pedałem sprzęgła nie powinno wpłynąć na korzyść 9-letniego Fiata, a jednak. Spowodowało, że byłem bardziej zaangażowany w jazdę, a to jest coś czego oczekuję od usportowionych wersji aut, a czego nie dostałem od Skody.
Tak, tak; dobrze to wyczułeś Czytelniku/Czytelniczko. Szykuje się negatowno-neutralny wpis. Nie dlatego, że samochód jest zły, bo ogólnie jest całkiem dobry, tylko dlatego, że mi się nie spodobał. Dlatego poniżej znajdziecie wyżyny pracy dziennikarstwa motoryzacyjnego, zawierające dane o pojemności bagażnika, informacje o przyspieszeniach od 60 do 100 km/h ściągnięte z Autoświatu, stałe przypomnienia o tym, że felgi są duże i jakie to niesie konsekwencje oraz że magnetyczne zawieszenie mimo 19-tek radzi sobie z nierównościami całkiem nieźle. Perełka!
Mikołaj, a to „RS” na końcu, co to jest?
Oznaczenie „RS” pochodzi od angielskiego sformułowania Rally Sport. Skoda pierwszych raz użyła tego oznaczenia w 1974 roku, prezentując prototypy sportowych aut, jednak dziś oznacza tak tylko Octavię. Literki RS na tym modelu powinny oznaczać szybką i angażującą jazdę wraz z zachowaniem praktycznych walorów pojazdu. Tę drugą część udało się utrzymać, a auto jest bardzo dynamiczne, dwusprzęgłowa skrzynia radzi sobie świetnie zarówno przy jeździe szybszej, jak i przy miejskich podróżach. Moc z dwulitrowego silnika, generującego 245 KM i 370 Nm dostępnych przy 1600-4300 obr./min, jest przekazywana na przednie koła, które to w testowym egzemplarzu, wraz z tylnymi, zostały ubrane w opony Pirelli P Zero. Gumy rewelacyjnie sprawdzały się podczas ciepłej i suchej pogody, trzymając auto przy prędkościach, w których odnosiłem wrażenie, że nie powinny. Niestety, jak tylko spadł deszcz, miały delikatne problemy z przełożeniem mocy na asfalt. Zdarzało im się boksować w miejscu i traciło się przez to poczucie głupiej pewności, jaką zapewniały bez deszczowej pogody, ale w tego typu samochodzie to normalne, także tutaj problemu nie ma.
Wnętrze
Sportowy fotel został wykonany z alcantary i skóry. Możecie w nim regulować wszystko, łącznie z lędźwiowym wsparciem, co więcej – nawet przy bardziej dynamicznej jeździe dobrze trzyma. Czegokolwiek się nie dotkniecie w Octavii, zostało wykonane z materiałów przyjemnych w dotyku (z wyjątkiem boków drzwiczek i przełączników na kierownicy, które są z nieprzyjemnego, dającego wrażenie nisko jakościowego plastiku). Ale to, czego rzeczywiście będziecie dotykać, jest przyjemne. Jednak najprzyjemniejszy we wnętrzu jest system rozrywki. Ryzykuję tezę, że jest to najlepszy system rozrywki w samochodzie z jakim miałem przyjemność obcować. Ekran nie jest opornościowy, czyli taki, jaki znacie z pierwszych nawigacji GPS, a objętościowy, czyli taki, jaki kojarzycie z iPada. Dlatego możecie skorzystać z gestu przybliżania na mapie oraz radosnego machania paluchem, żeby przełączać strony w menu. Monitor został wykonany w wysokiej rozdzielczości, nie zauważyłem żadnych pikseli, kolorystycznie przypominał ekran z topowych odmian Samsunga. Dodatkowo Apple CarPlay wygląda na nim, jak gdyby został specjalnie zaprojektowany dla tego ekranu, bez pustych boków lub innych tego typu rozwiązań na szybko. Wszystko zostało dopracowane.
Oprócz oglądania okładek płyt na ekranie, będziecie mogli posłuchać ich na bardzo dobrym systemie nagłośnienia firmy Canton, która gwarantuje długie godziny spędzone na słuchaniu ulubionych piosenek. Szczególnie że Octavia jest bardzo dobrze wygłuszona, może nawet za dobrze na jak na wersje „RS”.
Design
W porównaniu do poprzedniej w Octavii zmienione zostały przednie lampy, zderzaki oraz, poza wyglądem, moc urosła o 15 koni, a DSG dorobiło się kolejnego biegu, co sprawia, że ma ich teraz siedem. Model, który testowałem, został wyposażony w „kontrowersyjne felgi” – krótkie badanie jakościowe wśród rodziny i znajomych wykazało, że albo się je uwielbia, albo uważa, że są obrzydliwe. Mnie się podobają, szczególnie przy czarnym lakierze, kiedy to srebrne obramowania na felgach były jednym metalicznym akcentem na całym aucie. Ładnie odbijały światło i nadawały Octavii charakteru.
Prowadzenie
W trybie Comfort i Eco jest to bardzo przyjemny „crusier”, nie czuć zmian biegów, moc jest dostarczana błyskawicznie, a przecież nie jest jej mało. Pierwszą setkę RS osiąga w 6,4 sekundy. Jedyne, co mnie rozczarowało w tym samochodzie, to tryb sport. Auto staje się szybsze, ale go nie słychać, układ kierowniczy staje się twardszy, ale brakuje wyczucia na kierownicy. Może gdybym musiał sam zmieniać biegi, nie zwróciłbym na to uwagi, ale nawet w momencie, gdy przerzucimy dźwignię zmiany biegów w prawo i zechcemy robić to łopatkami, nie mamy nad tym pełnej kontroli. Skrzynia sama zaczyna je zmieniać, jak tylko dojdzie do czerwonego pola na obrotomierzu. Teoretycznie nie ma w tym nic złego, po prostu dba o siebie i silnik, ale powoduje to, że kierowca tego nie kontroluje. Oczywiście w przypadku auta testowego, jest to jak najbardziej uzasadnione, ale w przypadku, kiedy sam kupuję taki samochód, powinienem móc go zepsuć, jeśli chcę lub jeśli nie potrafię nim jeździć.
Werdykt
Skoda Octavia RS jest bardzo dobrym samochodem, w którym jest mnóstwo miejsca zarówno z przodu, jak i z tyłu, jest komfortowa i ma ogromny zapas mocy, który spokojnie pozwoli wam poszaleć na Autobahnie, ale według mnie nie jest dobrym hothatchem. Brakuje mi takich malutkich głupot, jak głośnego wydechu, delikatnego szaleństwa z mocą, ale przede wszystkim chciałbym móc nie myśleć o niczym innym jak o prowadzeniu, kiedy zdobywam kolejne zakręty na mojej ulubionej opuszczonej drodze, prowadzącej do nikąd. Jeśli chcesz doskonały samochód na co dzień, który wygląda dobrze, ma wielki bagażnik, sporo mocy i raczej nie sprawi Ci większych problemów przy eksploatacji, kupuj Octavię RS. Jednak jeśli tak jak ja oczekujesz, że w trybie sport będzie głośno, twardo, a banan na Twojej twarzy nie będzie znikał z każdym zakrętem, chyba musisz wybrać coś innego.
PS Żeby nie skończyć na takim dramatycznym akcencie, zrobiłem mały research. Remus robi wydechy do tej wersji Octavii RS, z zachowaniem gwarancji, także będzie brzmiała lepiej. A silnik jest uwielbiany przez wielu tunerów. Jako „daily project car” może to być ciekawy wybór. Taka Octavia z manualną skrzynią i 400 KM, na pewno staje się zdecydowanie bardziej angażująca.
PS2 Hamowania i 60-100 km/h nie ma, ale w niedalekiej przyszłości zrobię tutaj przynajmniej jeden taki „pełnokrwisty” test.
2 odpowiedzi