Renault Twingo jest samochodem należącym do segmentu A. Jest to grupa aut przeznaczona do poruszania się po mieście. Tak, to właśnie te wszystkie małe samochodziki takie, jak Toyota Aygo, Smart ForTwo, Skoda CityGo czy Volkswagen Up!. W Aygo jeżdżą dostawcy wszelkiego rodzaju jedzenia, a Skody wśród rodzin moich znajomych cieszą się ogromną popularnością. Niespecjalnie się im dziwię – Skoda oferuje rewelacyjne warunki kredytowe. Dziś jednak nie o tym bowiem do moich rąk trafił samochód wyjątkowy. To autko dla pięknej kobiety, która nie potrzebuje większego samochodu do miasta, lub dla jakiegoś młodego chłopaka, który, stojąc przed światłami, z uśmiechem na twarzy będzie dociskał pedał gazu przy akompaniamencie naprawdę dobrze brzmiącego silnika.

Bez wątpienia jest to najciekawszy samochód w swojej klasie. Z uwagi na to, że silnik jest umieszczony z tyłu, promień skrętu jest niesamowity – pozwala niemalże na obrócenie się w miejscu, nie wspominając nawet o parkowaniu. Dzięki niewielkim rozmiarom (ok. 3,6 metra długości i 1,7 metra szerokości) i doskonałemu układowi kierowniczemu, żadne miejsce parkingowe nie jest dla kierowcy zbyt małe lub niedostępne. Wydaje się to zupełnie oczywiste, przecież po to powstała klasa A. Jednak w Twingo zyskujesz wręcz głupią pewność siebie, że dasz radę zmieścić się w każdej wnęce i… masz rację. Niestety nie zawsze z niego wysiądziesz. Dwukrotnie znalazłem się w sytuacji, w której bezpiecznie zaparkowałem samochodem w ciasnej przestrzeni. Mój biały gokart się zmieścił, ale ja nie miałem najmniejszych szans, żeby się z niego wydostać.

Wspomniałem już, że silnik znajduje się z tyłu, z czym wiąże się jeszcze jeden plus. Twingo, dzięki napędowi na tył (mimo iż nie jest demonem prędkości, bo pierwsza setka pojawia się na liczniku po dziesięciu sekundach), potrafi podarować kierowcy prawdziwie sportowe doznania z jazdy. W mieście jest spokojnym i stonowanym samochodzikiem, posiadającym miękkie sprzęgło, które wiele potrafi wybaczyć, lecz kiedy tylko pojawi się pusta, kręta dróżka, w Twingo można obudzić prawdziwego chuligana. Trzycylindrowy, zaskakująco dobrze brzmiący silnik budzi się do życia i właśnie wtedy zaczyna się cała zabawa. Dzięki turbosprężarce całe 135 Nm jest dostępne już przy 2500 obr/min, a 90 KM w tak niewielkim rozmiarowo aucie dawało wrażenia zbliżone do jeżdżenia gokartem.

Muszę jednak zasmucić wszystkich kierowców Renault zainteresowanych ogłoszeniem się nowym królem driftu. Niemożliwa do wyłączenia kontrola trakcji stale dba o to, żeby nie zostać japońskim celebrytą podziemnego światka parkingów w Tokyo. Za to codzienna droga z domu do pracy i z powrotem będzie pozbawiona jakiegokolwiek stresu związanego z bliższym spotkaniem z latarnią na osiedlu – nawet wtedy, kiedy spadnie śnieg. 

Kiedy jeździłem Twingo, palił około 6,5 litra na 100 km. Producent mówi o 4,9 litra w cyklu miejskim. Nie jest to zły wynik – konkurencyjne autka (nieważne co mówią w biuletynach reklamowych) palą podobnie, albo nawet więcej. Oczywiście można zejść poniżej mojego wyniku. Jedyne, co trzeba robić, to jechać zgodnie ze wszystkimi wskazówkami, jakie wyświetlają się na ekranie po każdym wyłączeniu zapłonu. Przy jednej z podróży udało mi się zejść do 3,9 litra na 100 km i osiągnąć sto na sto możliwych punktów ekologicznych. Było to dla mnie delikatnie męczące, ale ktoś, kto jest przyzwyczajony do spokojnej jazdy, podobny wynik osiągnie bez problemu.

Swoim wyglądem autko wpisuje się idealnie w gatunek małych samochodów do miasta. Dzięki kontrastowi w postaci białego lakieru, czarno-czerwonych pasów po bokach i felg w tej samej gamie barw, z zewnątrz Twingo przyciąga wzrok, ale jest jednocześnie spójne. Zaskakująco dobrze oddaje to sam charakter auta. Siedząc za jego kierownicą masz wrażenie, że jesteś w czymś innym, oryginalnym, ale jednocześnie zabójczo praktycznym i potrafiącym przywołać uśmiech na Twojej twarzy. Choć po wyglądzie widać tylko to ostatnie J. Dużo osób patrząc na mnie, młodego chłopak za kierownicą Twingo, uśmiechało się i miło komentowało, chwaliło ładny samochód i pytało o nazwę modelu.

Wewnątrz autko jest niewielkie, ale bardzo sprytnie przemyślane. Schowek naprzeciw pasażera z przodu jest też równocześnie wyjmowaną torbą, a nad dwoma miejscami na kubek znajduje się nakładka, w której możecie przetrzymywać różnego rodzaju rzeczy. System multimedialny Renault jest intuicyjny i przejrzysty. Nie miałem żadnego problemu z znalezieniem którejś z opcji.

Podsumowując; Renault Twingo to dla mnie najlepsze auto w swojej klasie. Jeśli miałbym kupować taki samochód, a przez chwilę się nad tym zastanawiałem, moje stopy szybko powędrowałyby do najbliższego dealera francuskiej marki. Kosztuje mniej więcej tyle samo, co wspomniane modele konkurencji, jest do nich zbliżone pod względem praktycznym, a daje zdecydowanie więcej radości z jazdy.

 

+ Mała ciekawostka, o której zapomniałem wspomnieć w trakcie pisania. Wiecie, jak się otwiera maskę w Twingo? 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.