Osobą, która wpadła na pomysł stworzenia segmentu małych aut miejskich (Segment A), był przedsiębiorca Nicolas Hayek – prezes firmy produkującej zegarki Swatch. Założenie było stosunkowo proste: miał to być maleńki pojazd dla dwóch osób, z bagażnikiem na skrzynkę piwa, a jednocześnie bezpieczny i wygodny jak samochód normalnych rozmiarów. Dodatkowym warunkiem, który został przedstawiony Mercedesowi przez prezesa firmy produkującej popularne zegarki, była cena – samochód miał być tani jak auto z drugiej ręki. Mercedes grzecznie wysłuchał Pana Hayka i kierując się chęcią zysku oraz badaniami rynku, postanowił puścić w niepamięć zdanie o cenie. I tak już w 1998 roku ruszyła produkcja i sprzedaż Smarta ForTwo.
Przez długi czas konkurencja nie była w stanie doścignąć Smarta. Przemyślana budowa i sławne już bezpieczeństwo, jakie daje ten model, pozwoliło mu na długi czas stać się monopolistą na rynku tego typu aut.
Jednak przez 18 lat konkurencja nie próżnowała. W ostatnich latach Renault wprowadził innowacyjny model Twizzy, a Fiat zawojował rynek swoją przeuroczą 500’tką, zabierając klientów Smartowi i Mini. A Toyota? Japońska marka wypuszcza model Aygo.
Dzięki uprzejmości salonu Toyoty W&J Wiśniewski, który pomógł postawić mi pierwsze kroki w szalonej motoryzacyjnej blogosferze, dostałem na kilka dni drugą generację Toyoty Aygo. Autko, mimo małych rozmiarów, przyciągało ogromną liczbę spojrzeń. Podejrzewam, że wpłynął na to jaskrawo żółty kolor i bardzo ładne 15-calowe koła w metalicznym czarnym kolorze nazwanym przez producenta Piano Black. Wydaje mi się, że w odróżnieniu od poprzedniej wersji ten model ma zdecydowanie więcej charakteru. Oprócz wspomnianego już odważnego koloru, składa się na to mnóstwo małych smaczków, które bardzo mnie ucieszyły. Zaczynając od dużego – jak na ten samochodzik – przedniego spojlera rodem z Mitsubishi Lancera EVO, przez wielkie czarne X idące od zderzaka przez maskę, żeby zgrabnie skończyć się na lusterkach. Pieczętując na czarnym dachu z wgłębieniami, które pobudzają wyobraźnię, dając nadzieję na niesamowite prędkości. Byłoby doskonale, gdyby tak było… Jednak najprawdopodniej pełnią tylko funkcje praktyczną, polegającą na zwiększeniu miejsca nad głowami pasażerów, ale… Kto by się tym przejmował? Zsumowane powodują uśmiech na twarzy kierowcy za każdym razem, kiedy zbliża się do swojego agresywnego, szczęśliwego, małego autka.
Bez wątpienia do rewelacyjnych rzeczy w tym aucie należy system multimedialny. Jest to jeden z bardziej intuicyjnych systemów, z jakimi miałem przyjemność obcować. Podłączenie telefonu, wstukanie w nawigacje ulicy Grzegżółki (taka ulica istnieje, sprawdźcie) na Ursynowie? Nie ma problemu! Od samego początku żadna tego typu czynność nie zajęła mi dłużej niż 30 sekund – to ogromnie poprawia komfort w codziennym użytkowaniu.
Jeśli kiedykolwiek jeździliście gokartem, nie powinniście mieć problemu z opanowaniem Aygo. Dopóki nie dotkniecie kolanem guzika kontroli trakcji, wszystko jest dokładnie takie, jakbyście oczekiwali od samochodu przeznaczonego do miasta.
Kierownica chodzi bardzo lekko, co przy małych miejskich prędkościach jest idealnym rozwiązaniem. Dzięki zastosowaniu technologii VVT-i, czyli zmiennych faz rozrządu, litrowy silniczek Aygo kręci się do 7 tysięcy obrotów! Zapewnia to dynamiczną jazdę bez potrzeby nieskończonego wachlowania biegami. Na pierwszych trzech biegach 69 koni radośnie i bez problemowo osiąga 100 km/h. Co i tak daje możliwość stracenia prawa jazdy na większości dróg w Warszawie. Bez obaw można się wybrać na trasę szybkiego ruchu. Mały silniczek nie ma problemu w rozpędzeniu Toyoty do 120/130 km/h. Jednak przy takich prędkościach nie należy spodziewać się specjalnego komfortu. Pamiętajmy, że jest to autko, którym bez problemu zaparkujemy w prawie każdym miejscu.
Jeszcze jednym pozytywnym aspektem tego autka jest liczba drzwi, w którą został wyposażony. Niesamowite, że na tak małej powierzchni udało się upakować dodatkowe dwoje z tyłu! Zdecydowanie zwiększa to komfort dla tylnych pasażerów i, z tego co słyszałem od starszych kolegów, daje możliwość łatwego umiejscowienia młodego potomstwa.
Muszę przyznać, że polubiłem Aygo. Niestety nie jest idealna. Wśród małych niedogodności, których można się spodziewać, jest fakt, że osoba taka jak ja, licząca 191 centymetrów wzrostu, nie usiądzie z tyłu komfortowo. Jednak osoby mające ich poniżej 185 nie mają już z tym trudności.
Znalazłem tylko dwie, dodatkowo niezbyt istotne ,wady. Pierwsza nie będzie dotyczyć 99% procent populacji, jednak dla mnie była całkiem istotna. Nie wiem, jak bardzo wysocy byli ludzie, którzy ustalili położenie guzika włączającego i wyłączającego kontrolę trakcji. Nie jestem do końca pewien, czy winne było położenie guzika czy uwielbienie mojego kolana do jego regularnego wciskania. Czyniąc to, moje kolano decydowało się na wyłączenie lub przynajmniej znaczne zwiększenie tolerancji ABS’u. Muszę przyznać, że zaraz po deszczu było to dla mnie nie lada niespodzianką. Ta jedna czynność zmienia auto w prawdziwego buntownika. Delikatne hamując na światłach, można zostawić ślad na drodze niczym Mustang. Natomiast drobne hamowanie na większym skrzyżowaniu spowodowało coś, co mogło wyglądać jak nieudolne próby naśladowania Kena Blocka… Po pewnym czasie zauważyłem, że kiedy moje kolano zabrnie w złą stronę, na prędkościomierzu pojawiała się czerwona ikonka z identycznym logotypem, jak ten na guziczku. Rozwiązaniem problemu było spoglądanie na niego przy każdej zmianie biegu. Ostatecznie udało mi się opracować technikę unikania regionu pod kierownicą, gdzie znajdował się guzik. Jestem pewien, że nawet jeśli ten problem będzie kogokolwiek dotyczyć, to szybko opanuje technikę zmiany biegów bez zbliżania się do groźnego guziczka. Bo warto.
Najmniejsza Toyota jest dokładnie tym, o czym pomyślał Nicolas Hayek, budując wizję pierwszego Smarta. Posiada bagażnik w którym mieszczą się nawet dwie skrzynki piwa. Cena nowego samochodu z 7 calowym ekranem i rewelacyjnym systemem multimedialnym zaczyna się od 36 500 złotych. Dodatkowo samochodzik jest bezpieczny, co potwierdza 5 gwiazdek bezpieczeństwa, a wspomniany guziczek na pewno stanie się pożądanym elementem, kiedy spadnie pierwszy śnieg, a wasze Aygo, już celowo, dostanie skumulowanych ambicji Kena Blocka i Kuby Przygońskiego przed najbliższym supermarketem.